Na koniec czerwca zrobiłyśmy z koleżankami z pracy spotkanie pożegnalne – jedna z nas zwolniła się i wracała do domu, czyli nad morze. Tak się czasem układa – będziemy wszystkie na pewno tęsknić za Gosią.
Na pożegnanie dziewczyny zrobiły Gosi piękne pomysłowe prezenty, np. cały zestaw do robienia ciast i ciasteczek (m.in. miska, silikonowe foremki, wałek, stolnica składana, ozdoby do ciast, itp.) oraz wyprawkę na podróż (czyli duży worek, kij, chusteczki itp ;)). Ja ze swojej strony dołożyłam się z prezentami mniej pomysłowymi, ale za to w całości robionymi ręcznie – czyli wykonałam dla Gosi pamiątkowy album ze zdjęciami z naszej pracy i z naszych spotkań wraz z komentarzami oraz uszyłam paczłorkową poduszkę.
Album jak album – zdjęcia, różne formy (nie idą mi jednolite albumy), dopiski i dodatki. Ale wyszło całkiem zabawnie i na pewno pamiątkowo 😛
Koncepcja dotycząca poszewki zmieniała się z kilkanaście razy. Pierwotnie moja siostra miała narysować kolorowy portret Gosi, który miałam wydrukować w Cottonbee. Ale w końcu stanęło na czarnym szkicu, żebym mogła swobodnie dobrać kolory. Przy kolorach wyszłam najpierw od zieleni z różem, przez fiolety, potem koleżanka zasugerowała ciemno-niebieski tył (bo to z minky jest, milusie w dotyku) i znowu zmieniła mi się koncepcja. Był nawet pomysł na tęczową poduszkę, ale za bardzo zagłuszała ona obrazek. Dlatego stanęło na połączeniu fioletów z różami i żółtym. I wsio. Samo szycie nie zabrało mi już tak dużo czasu. Kwadraty oczywiście nie zeszły się, nie umiem tego dobrze uszyć 😦 Ale myślę, że całość wyszła całkiem fajnie. Przepikowałam wszystko lotem pijanego trzmiela – poduszka zrobiła się mniej „puchata”, ale obrazek lepiej widać.
Dziękuję siostrze za obrazek oraz koleżankom za zdjęcia 🙂